Info
Ten blog rowerowy prowadzi puchaty z miasteczka Gdynia. Mam przejechane 17667.03 kilometrów w tym 8096.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.35 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Lipiec4 - 5
- 2013, Maj1 - 0
- 2013, Kwiecień1 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
- 2012, Sierpień19 - 5
- 2012, Lipiec16 - 32
- 2012, Czerwiec15 - 58
- 2012, Maj25 - 60
- 2012, Kwiecień16 - 37
- 2012, Marzec18 - 32
- 2011, Październik10 - 26
- 2011, Wrzesień16 - 41
- 2011, Sierpień17 - 30
- 2011, Lipiec21 - 29
- 2011, Czerwiec14 - 62
- 2011, Maj21 - 64
- 2011, Kwiecień22 - 61
- 2011, Marzec17 - 49
- 2011, Luty5 - 8
- 2011, Styczeń2 - 0
- 2010, Grudzień6 - 6
- 2010, Listopad6 - 0
- 2010, Październik18 - 5
- 2010, Wrzesień19 - 0
- 2010, Sierpień14 - 0
- 2010, Lipiec21 - 0
- 2010, Czerwiec20 - 3
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień8 - 0
- 2010, Marzec7 - 2
- 2009, Listopad4 - 0
- 2009, Październik6 - 0
- 2009, Wrzesień14 - 0
- 2009, Sierpień11 - 5
- 2009, Lipiec19 - 0
- 2009, Czerwiec19 - 1
- 2009, Maj7 - 0
- 2009, Kwiecień8 - 0
Dane wyjazdu:
12.85 km
6.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon
Coś skrzypi - czyżby McPerson?
Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Komentarze 4
A więc jednak, odgłosy z okolic suportu, które wczoraj nie potrafiły zmącić mojego romantycznego nastawienia, dzisiaj wróciły ze zdwojoną siłą. Skrzypienie stało się natarczywe, natrętne i męczące, mącące mój image, w którym elegancja i wewnętrzny spokój mieszać się miały z emanacją mocy i erupcją energii.Zasadniczo.
Tymczasem postanowiłem nawiedzić Faścika, któren jest balsamem na rany oraz potrafi obudzić we mnie ufność w rodzaj ludzki i w człowieka. Po przedstawieniu mu objawów zapodałem rower na stojak, gdzie począł dokonywać ablucji dotyczącej suportu, jako że skrzypienie kojarzyło się nam z brudem w formie piasku mielącego się w łożyskach. Po obmyciu i poskręcaniu naponownie udałem się na objazd. Niestety nasze działania nie przyniosły pożądanych efektów, gdyż skrzypienie dochodziło wciąż niestety. Kolejnym pomysłem była zamiana suportu - nie pomogło, następnie wymiana, za pozwoleniem, obydwóch pedałów - bez zmian. Przed moimi oczydołami przedstawiała się już wizja pękniętej pod mikroskopem ramy, która rozłamuje mię się w momencie nieodpowieniem, tymczasem poskrzypując podstępnie a przebiegle.
Zamkłem oczy wyobrażając sobie sztywność katatoniczną, która mię ogarnie gdy przyjdzie jeździć tym skrzypiącym czymś, tymczasem Faścik usunął się w stanie zaawansowanego omdlenia na kolana w okolice tyłu przytrzymując się za zacisk koła. Nie było dokręcone.
Zrozumiałem swą ohydę.
Kategoria mieszany