Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi puchaty z miasteczka Gdynia. Mam przejechane 17667.03 kilometrów w tym 8096.16 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.35 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Opakowania kaszerowane

Pogoda w Gdyni

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy puchaty.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:719.87 km (w terenie 389.83 km; 54.15%)
Czas w ruchu:32:35
Średnia prędkość:23.50 km/h
Maksymalna prędkość:57.60 km/h
Suma podjazdów:6194 m
Maks. tętno maksymalne:190 (99 %)
Maks. tętno średnie:172 (90 %)
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:37.89 km i 1h 37m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
41.51 km 41.51 km teren
01:44 h 23.95 km/h:
Maks. pr.:44.70 km/h
Temperatura:14.0
HR max:190 ( 99%)
HR avg:157 ( 82%)
Podjazdy:461 m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

Źródło Marii x 3

Niedziela, 15 maja 2011 · dodano: 15.05.2011 | Komentarze 3

Dzisiaj wyskoczyłem zamiast na szosę to w teren, bo padało i było mokro, właściwie to było już prawie sucho ale zrobiło się późno, właściwie to nie chciało mi się iść na szosę, właściwie to chciałem potestować Mezcale.
Zrobiłem więć trening, w którym popracowałem trochę na progu FTP, ale za to w terenie. Chodziło mi o to, że powinienem umieć kontrolować puls, aby móc sterować wysiłkiem podczas maratonu mimo zmiennych warunków terenowych. Pierwsze kółko rozgrzewkowo i stymulująco. Np podjazd w Osowej podjechany w 100% mimo mokrości - opony się sprawdzają. Drugie kółko już na progu FTP - miałem trzymać 168 bpm ale dałem sobie trochę mocniej bo średni 171, trzecie kółko już rozjazdowo. Dobrze sobie wypocząłem przez sobotę i niedzielę i od razu lepiej się jeździ.



TRIMP 227
Kategoria teren


Dane wyjazdu:
21.85 km 20.00 km teren
01:02 h 21.15 km/h:
Maks. pr.:46.60 km/h
Temperatura:15.0
HR max:163 ( 85%)
HR avg:132 ( 69%)
Podjazdy:300 m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

Rozjazd

Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 13.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj aktywna regeneracja. Chyba jestem zmęczony tym tygodniem, sporo się dzieje w pracy i jakiś taki niedospany jestem. Serce wolno puka, za wolno, w rytmie reggae, rzekłbym.
Trochę przyspieszyło gdy Faścik założył mi nowe oponki Mezcal. Faktycznie idą lepiej niż te moje klocki Michelin Country Trail. Nie mówiąc już o wadze - blisko 400 gram w sumie z obu kół mniej.

Kategoria teren


Dane wyjazdu:
65.67 km 0.00 km teren
02:07 h 31.03 km/h:
Maks. pr.:57.60 km/h
Temperatura:18.0
HR max:174 ( 91%)
HR avg:150 ( 78%)
Podjazdy:489 m
Kalorie: kcal

Szosą w nowych spodenkach

Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj zadawałem szyku na kaszubskich drogach w nowych spodenkach z nowiutką wkładką. Moja szanowna potrzebowała już prawdziwej jakości, dotyku czegoś bardziej wysublimowanego niż wysiedziany stary pampers, który nie widział nowoczesnych technologii w postaci przeplotów zjonizowanego srebra czy ciut nie odlewu 'tego, co naprawdę ważne'. Podsumowując: majty są wygodne no i pasują kolorystycznie do rowerka :)
A trening to jazda w 76-90% FTP przez godzinę z 10sekundowymi sprintami co 3 minuty. Później jazda w stałej mocy w okolicach 80% FTP. Przed naturalnie rozgrzewka, po - rozjazd.
Jechało się dość dobrze.



TSS:178.3 (intensity factor 0.915)
Norm Power: 251
Min Max Avg
Power: 1 787 216 watts
Heart Rate: 91 174 150 bpm
Cadence: 22 118 90 rpm
Kategoria szosa


Dane wyjazdu:
54.23 km 0.00 km teren
01:50 h 29.58 km/h:
Maks. pr.:57.10 km/h
Temperatura:17.0
HR max:163 ( 85%)
HR avg:138 ( 72%)
Podjazdy:373 m
Kalorie: kcal

Płoszenie ślimaków

Środa, 11 maja 2011 · dodano: 11.05.2011 | Komentarze 0

Sponsorem dzisiejszego odcinka były literki A i R czyli Aktywna Regeneracja.
A więc natleniałem się, odbudowywałem mięśnie, wypłukiwałem mleczan oraz płoszyłem faunę. Przez 1,5 h tak aby nie wyjść ponad średnią moc 180 W. Niestety nie dało się. Bo to podjazd, bo to podwiatr, bo to późno się robiło. Średnia moc wyszła wyższa ale puls generalnie dość nisko. Trudno, przeżyję.


TSS: 123.2 (intensity factor 0.81)
Norm Power: 222
min max avg
Power: 1 722 186 watts
Cadence: 18 108 88 rpm
Kategoria szosa


Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km teren
01:45 h 27.43 km/h:
Maks. pr.:49.70 km/h
Temperatura:18.0
HR max:184 ( 96%)
HR avg:151 ( 79%)
Podjazdy:412 m
Kalorie: kcal

Poreju

Wtorek, 10 maja 2011 · dodano: 10.05.2011 | Komentarze 1

Dałem sobie dzisiaj trochę poreju wg następującego programu:
6 x 1 min wysoka kadencja >110 bez większej uwagi na moc
1 min odpoczynku między próbami
10 min odpoczynku
2 x 15 min z mocą na progu i lekko powyżej
5 min odpoczynku między próbami.
Trening miał na celu podnoszenie mocy na progu mleczanowym.
Czułem dzisiaj jeszcze trochę w mięśniach Wejherowo - to przez te kurcze, które mnie tam nie oszczędzały. Ale za to wkręcam się dosyć dobrze w pulsy - to zapewne przez odpoczynek.
Trening zaburzył mi trochę kolarz, który również sobie ćwiczył na Reja. Spotkaliśmy się na podjeździe pod łagodną, ja jechałem od banku on zjechał z ostrej. Jak zobaczył, że mam powertapa to poprosił o to, bym mu podał jaką moc się wytwarza podjeżdżając pod łagodną z prędkością w okolicach 30 km/h. No to sobie chwilę podjeżdżaliśmy z tą prędkością a ja zamiast trzymać 275 - 300 potrzymałem 380 - 400 W. Widać było wyraźnie, że kolega był zaskoczony in plus swoją dobrą dyspozycją. Ja zaś zaskoczyłem siebie swoją uczynnością, tym bardziej, że mnie to zmęczyło ponad normę. I tak to obaj zaskoczeni rozstaliśmy się na rozreju dróg.
Trening był udany, wieczór również. Zobaczymy co przyniesie noc.



TSS:141.5 (intensity factor 0.914)
Min Max Avg
Power: 1 719 194 watts
Heart Rate: 91 184 151 bpm
Cadence: 20 123 87 rpm
Kategoria szosa


Dane wyjazdu:
10.20 km 10.20 km teren
01:00 h 10.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

Rozjazd

Poniedziałek, 9 maja 2011 · dodano: 09.05.2011 | Komentarze 0

Dopiero dzisiaj się troszkę poruszałem. Wczoraj oddałem krew więc byłem lekko wycięty.
I ta przerażająca informacja z Giro o wypadku i śmierci belgijskiego kolarza Woutera Weylanda... RIP
Kategoria teren


Dane wyjazdu:
65.90 km 50.00 km teren
02:23 h 27.65 km/h:
Maks. pr.:48.90 km/h
Temperatura:
HR max:189 ( 98%)
HR avg:172 ( 90%)
Podjazdy:438 m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

VIII maraton leśny w Wejherowie

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 12

O VIII Wejherowskim maratonie dowiedziałem się na ostatniej edycji Bike Touru od Maxa. Jako, że na naszym terenie stosunkowo mało imprez rowerowych długo się nie zastanawiałem
nad startem.
Wykonany parę dni wcześniej objazd trasy upewnił, że będzie to wyścig szybki i dość krótki. Zdecydowałem się więc na dystans Giga czyli 66 km.
Na start przyjechaliśmy razem z Michałem około 8.30. Po kilku minutach mieliśmy już numerki oraz wszystkie formalności startowe za sobą.
Wtedy też poznałem osobiście Irka. Co tu dużo gadać, wydaje mi się, że nadajemy na podobnych falach:) Mam nadzieję na kontynuowanie tej znajomości, tym bardziej, że Irek to świetny kolarz, od którego mogę się wiele nauczyć.
Z tego miejsca muszę wspomnieć o Emonice oraz CheEvarze, które również miałem przyjemność poznać. Zauważyłem, że przebywanie, nawet krótkotrwałe, w tak znamienitym towarzystwie motywuje mnie do rozwoju oraz do walki na froncie poprawy swojej siły i wydolności w myśl hasła: "to co dzisiaj jest dwustoma procentami planu, to jutro jest normą!". No!

Na starcie ustawiliśmy się dość dobrze, bo już w 4 rzędzie. Niestety moja asekurancka jazda na początku asfaltu spowodowała znaczny spadek w pozycjach.
Na szutry wjechałem więc z tyłu. Pierwsze łachy piachu nastroiły mnie jednak pozytywnie, przejechałem je bardzo sprawnie zyskując od razu sporo miejsc.
Na kolejnej piaskownicy niestety nie poszło już tak łatwo. Wybierając wolny tor wjechałem jakoś nieszczęliwie w takie góry piachu, że musiałem się zatrzymać. Kosztowało to trochę.
Następny błąd popełniłem na podjeździe, na którym również było od cholery piachu. Zamiast jechać powoli, tak jak wszyscy w miarę twardym bokiem, zachciało mi się wyprzedzać środkiem. Nie powiem, na początku szło fajnie ale w pewnym momencie zakopałem się po piasty i stop. I to taki stop, że nie było jak ruszyć. Środkiem się nie dało a boki zajęte przez wyprzedzających zawodników. Właśnie wtedy przejeżdżał Irek, który widząc moją sytuację krzyknął, abym wskoczył przed niego. Nie chciałem jednak ich hamować. Irek prowadził grupę kolarzy i pewnie wszystkich bym przystopował. Wjechałem jakoś za nimi i poszło. Te przygody kosztowały mnie jednak sporo sił.
Drugie kółko zacząłem jadąc za dwoma zawodnikami Baszty, przed którymi jechał jeszcze zawodnik Treka Gdynia. Doszedłem ich ale po chwili zdecydowałem się gonić Treka sam. Tu też nie było większego problemu. Do końca asfaltu jechaliśmy razem dając sobie zmiany i powiększając odległość od Basztowców.

Niestety nasza współpraca dość szybko się zakończyła awarią kolegi, ciśnienie albo guma.

Resztę drugiego kółka pokonałem sam wyprzedzając na podjeździe paru zawodników.
Na trzecie kółko wjeżdżałem mając przed sobą czterech zawodników. Trzech pierwszych prowadził Irek, a od nich odstawał czwarty.
Szybko doszedłem tego czwartego ale równie szybko okazało się, że współpracy nie będzie. Pogoniłem więc za tą trójką sam. Niestety dogonić ich było mi za ciężko.
Już w połowie asfaltu pojawiły się kurcze więc musiałem zwolnić. Wjeżdżając na szutry mieli mnie w zasięgu wzroku dwaj goniący zawodnicy.
Byłem właściwie pewien, że mnie dojdą, ale sprawnie i z mocą pokonane odcinki piaskownic oraz podjazdy sprawiły, że im uciekłem. Co więcej, doszedłem dwóch kolejnych zawodników. Jeden z nich jednak dość szybko zaczął odstawać na ostatnich podjazdach, więc aby nie gubić rytmu wyprzedziłem go i pogoniłem za następnym. Chwilę tak jechałem, przed oczami migały mi tylko jego łydki aż do 19-go kilometra, na którym był prawie 180 stopniowy nawrót. Stanąłem na pedały i znowu się zaczęło.
Kurcze łapały już w obie łydki a gdy próbowałem je naciągać to chwytały w czworogłowy. Zanim się zorientowałem, ten co migał goleniami uciekł a ten chwilę wcześniej wyprzedzony, dogonił.
Nosz kurdebalans, tak być nie będzie! Przypomniałem sobie Gdyńską Eskę, na której również łapały mnie kurcze a mimo to jechałem i stwierdziłem, że mam to w dupie.
Zacisnąłem zęby i nacisnąłem na pedały. Szybko zerwałem koło dochodzącemu i po chwili byłem już za prowadzącym tą naszą trójkę. Chwilę potrzymałem się za nim aż do momentu, gdy na końcu okrążenia wjeżdżało się z drogi na taki wyboisty singiel, z którego już lekkim podjazdem dojeżdżało się do finiszu. Wrzuciłem blat i przycisnąłem. Kolega chwilę jeszcz epróbował ale nie dał rady.
Na metę wjechałem z kilkusekundową przewagą. Tam czekała na mnie już Edyta z Karolą. Obie przyglądały mi się próbując ukryć oznaki niepokoju niepewne mojej tożsamości. Musiałem wyglądać jak nieboskie stworzenie, cały czarny pysk, nieobecny wzrok i usztywnienie spowodowane bólem kręgosłupa.

I kółko - 47,02
II kółko - 47,17
III kółko - 49,02
Pierwsze kółko - szybko na asfalcie w peletonie, dlatego mimo błędów dobry czas.
Drugie kółko - pojechane równo i dobrze technicznie - może odrobinę za mocno
HR min-158 max-189, avg-172
Trzecie kółko - z oznakami odcięcia, czego dowodem kurcze i niemożność wkręcenia się na wyższy puls.
Hr min -159, max-178, avg-168

Wyścig udany chociaż popełniłem sporo błędów taktycznych. Pocieszam się tym, że człowiek najwięcej uczy się na przegranych a wniosków z tego wyścigu mam całkiem sporo.
Miejsce zostanie podane przez orgów w terminie bliżej nie określonym - czipów nie było.

EDIT:
8 miejsce na giga wśród starszych, tj powyżej 30 lat z czasem 2:22:53
14 miejsce w open

Kategoria zawody


Dane wyjazdu:
21.17 km 21.00 km teren
01:01 h 20.82 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max:178 ( 93%)
HR avg:148 ( 77%)
Podjazdy:286 m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

Mięśniów pobudzanie, ciała hartowanie

Czwartek, 5 maja 2011 · dodano: 05.05.2011 | Komentarze 2

Dzisiaj przyszły do mnie tarcze XT, które oczywiście zaraz założyłem. Zdaje się, że są blisko dwa razy lżejsze od tych co były - się cieszę!
I podobnie jak wczoraj pojeździłem tak tylko aby pobudzić układy krążenia i trawienia. Nie ma co, trzeba być wypoczętym przed sobotą. Szczególnie żołądek musi być gotowy aby przyjąć wielką ilość pokarmu po maratonie. Tak się zastanawiam, czy to nie jest aby główny powód dla którego jeżdżę - móc się bezkarnie nawpychać po? Lubię jeść.

Wykonałem parę mocniejszych akcentów,trochę tempa na prostych, dwa mocniej pojechane podjazdy ale ogólnie delikatnie. Zimno wciąż na tyle, że jeżdżąc takim tempem marznęły mi palce u stóp. Mimo tego chłodu czułem, że gdzieś tam między nimi czai się odrobina watów.

Kategoria teren


Dane wyjazdu:
17.95 km 17.00 km teren
00:44 h 24.48 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:190 ( 99%)
HR avg:154 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Canyon

Rozruchy przedmaratonowe.

Środa, 4 maja 2011 · dodano: 04.05.2011 | Komentarze 0

Zrobiłem sobie krótki wypad na Źródło Marii pokręcić przedstartowo. Symulowałem sobie obciążenie startowe, tzn jazda w strefie Tempo/Próg i odpczynek. Tak aby się nie zmęczyć ale też aby mięśnie nie zapomniały po co mi urosły.
Oprócz tego zrobiłem sobie na twardej nawierzchni przy samym źródle symulację starów x 3 i zadowolony, że się spociłem ale nie zmęczyłem odwinąłem się do domu. Standarowa runda osiedlowymi drogiami na skrzyżowaniu ale pod samym domem, gdy dojeżdżając podporządkowaną do drogi z pierwszeństwem elegancko zatrzymałem się na swoim pasie, jakiś burak, jadąc główna, wyprzedzał NA SKRZYŻOWANIU i na dodatek ścinając zakręt wpasował się praktycznie we mnie, bo zjechał w swoje lewo w podporządkowaną. NOSZKURWa! Pogoniłem za nim, bo te osiedlowe drogi są krótkie i dopadłem cIULA (specjalnie z małej litery) jak se wjeżdżał do garażu. No ale nie obiłem mu pyska tylko go opieprzyłem oraz postraszyłem policją. No i właśnie się zastanawiam czy mógłbym go w jakiś sposób zgłosić na policję? Na dowód niestety mam jedynie zapis z pulsometru gdzie pod koniec treningu puls skoczył mi do 190 z powodów pomieszania nerwu, interwału i słusznego oburzenia.

Kategoria teren


Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
01:20 h 0.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max:160 ( 83%)
HR avg:124 ( 64%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Trenażejro

Wtorek, 3 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 1

Dzisiaj powrót z Wawy i zimno i wogóle. Myślałem, że dopiero jesienią przeproszę się z trenażerem ale pomyliłem się. I tak lepsze to niż nic - nie chciało mi się przeogromniasto. Program wrzucony taki z rodzaju rekałery, więc luz. Do tego lista przebojów wszechczasów na trójce i życie nie jest złe albo nawet jest zajebiasto.

Kategoria trenażer